Masza

Masza

sobota, 23 maja 2015

Masza, Ringo i konie

Uwielbiam takie popołudnia. Pakuję Maszę i Ringa do samochodu i jedziemy do lasu na przygodę.

Zawsze spotyka nas coś nowego i niespodzianego. Tym razem były to konie. 


Muszę przyznać, że psy wykazały podejście zdrowo-rozsądkowe: te psy są większe i nie będziemy podskakiwać. A najlepiej, jak udamy, że nie widzimy ich.


Te olbrzymie psy były bardzo zaciekawione mniejszymi braćmi i próbowały znaleźć wspólny język. 


Jednak przyjaciele wybrali inną rozrywkę. Las okazał się ciekawszy i mniej przerażający.


Próbowałam jeszcze przekonać Maszę i Ringo do koni, ale nie udało mi się. Ruszyliśmy dalej. Kolejny przystanek to była rzeczka Zimna Woda. Tam Masza i Ringo nabrali sił i napili się wody, a ja napisałam ten wpis.

Potem ruszyliśmy w kierunku drugiej polany. Tam spodziewałam się spotkania z inną grupą koni. Nie zawiodłam się.


Masza od razu przyłączyła się do oglądania pokazu. Ringo był przerażony dźwiękami trąbek i dużą ilością koni. To było dla niego za dużo i nie przyłączył się do oglądania koni.


Zobaczyłam, że Ringo ma już dość. Postanowiłam nie męczyć Ringa i ruszyliśmy dalej, do domu.

Teraz psy leżą w domu. Są po kolacji, przysypiają i pewnie wspominają spacer.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz