Masza

Masza

środa, 5 października 2016

Nowe przygody



Od początku roku zbieram się do napisania tego postu. Kompletnie nie wiedziałam, jak zacząć. W końcu postanowiłam po prostu zacząć.

Pod koniec grudnia Masza rozpoczęła nową przygodę w nowym domu. Musiałyśmy rozstać się, z powodów zdrowotnych. Przepraszam, ale nie będę roztrząsać się nad tym tematem, ponieważ to jest zbyt osobiste.

To był jeden z trudniejszych chwil w moim życiu. Jedynym pocieszeniem była znajomość domu, do którego trafiła. Nie mogę powiedzieć, abyśmy definitywnie rozstały się, ponieważ raz na tydzień odwiedzam ją - moja Maszeńka trafiła do moich Rodziców.

Jej opiekunem jest mój Tata. On od początku pokochał Maszkę. Jak wzięłam Maszkę ze schroniska Rodzice - głównie Tata - opiekowali się nią podczas moich weekendowych wypadów i innych wyjazdów, kiedy to nie mogłam jej zabrać ze sobą. Na początku sprawiała bardzo dużo kłopotów, a to chowała się w ogrodzie i nie chciała wracać do domu, a to ze stresu posikiwała w domu. Po jakimś czasie zrozumiała, że dom Rodziców, to też jej drugi tymczasowy dom. Tak rozkochała Tatę, że to ona była ta jedyna, która mogła wsiąść za kierownicę Taty samochodu.

Gdy przyszedł dzień podjęcia decyzji o rozstaniu Tata kategorycznie powiedział o zaopiekowaniu się Maszką. Kamień spadł mi z serca. Wiedziałam, że ona trafi do domu, gdzie będzie miała jak u Pana Boga za piecem.

Z początku nie było łatwo ani mnie ani Maszce. Ja bardzo tęskniłam za nią, a ona ciągle miała nadzieję, że wróci ze mną do domu. To był bardzo trudny czas dla nas. Wtedy uważałam, że ta wersja zdarzeń nie była korzystna dla nas, głównie dla niej.

Jakieś dwa-trzy miesiące temu zobaczyłam, że Masza jest trochę zagubiona podczas szykowania się na spacery oraz w ich trakcie. Nie wiedziała, czy może podbiegać i zaczepiać Tatę podczas mojej obecności. Mówiłam wtedy do Maszy: "Idź do Taty! Dobra sunia!". Wydaje mi się, że pomogło.

Minęło dziewięć miesięcy od rozstania i Masza przy wyjściu na spacer i podczas spaceru podbiega do Taty i jest pewna w swoim zachowaniu. To cieszy mnie. Teraz już wiem, że zadomowiła się i w końcu Tata stał się jej Panem. To mnie uspokoiło się. Czuję, że jest szczęśliwa.

A jakie ma warunki? O niebo lepsze od warszawskich. Mieszka w domu z ogrodem, ma kompana do rozrabiania. Tylko pozazdrościć. :) Prawie w każdy weekend oboje są zabierani na wycieczki po okolicach.





Jest mi ogromnie przykro, że tak stało się, ale na duchu trzyma mnie świadomość, że jest w domu, gdzie jest kochana i zadbana. :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz