Masza

Masza

wtorek, 3 czerwca 2014

Rzeczki

We trójkę byliśmy w lesie w okolicach Kań Helenowskich.

Te lasy są bardzo atrakcyjne dla naszych psów, ponieważ w okolicach są stajnie, a co za tym idzie ogrom zapachów. :)

Udaliliśmy się nad rzeczkę. Masza standardowo wstawiła dwie łapy do wody, napiła się i uderzyła łapą w wodę. Ach ta obawa.

Wpadł mi do głowy szatański pomysł. Zanurzyłam dłoń w wodzie i uznałam, że nie jest tak źle. Zdjęłam buty, skarpetki, uważałam na młode, gotowe do ataku pokrzywy i weszłam do wody. Tak, zrobiłam to. Zawołałam Maszę, a ona bez zastanowienia wskoczyła i przebiegła na drugi brzeg. Musiała zabieg powtórzyć chcąc wrócić do mnie. :)

Na razie obie jesteśmy zdrowe. :)


Tydzień później wybrałyśmy się z Maszką na Pola Mokotowskie. Tam jest bardzo dużo sadzawek. Maszka z ostrożnością zanurzyła przednie łapy w wodzie i zjadła wodę. Ruszyłyśmy w kierunku głównego stawu i tam pokonała lęk i weszła do wody.
Nadal Masza z ostrożnością wchodzi do wody. Nie chce wskakiwać - pewnie jeszcze nie umie ocenić odległości. Wszystko z czasem. Jestem pewna konieczności wskoczenia do jeziora, aby przekonać Maszę do pływania. :) A może będę musiała wrzucić ją na głęboką wodę? :)