Masza

Masza

wtorek, 29 października 2013

Smutne wieści

Myślałam, że będę pisała tylko o dobrych chwilach z naszego życia. Jednak życie nie jest kolorowe.

Niestety od paru dni jest prowadzona walka o Dorexa byłego współlokatora Maszy ze schroniska.

Oto opis wydarzenia z Facebooka, jakie znalazłam w niedzielę.
Niestety mamy złe wieści.
Dorex, adoptowany ze schroniska 2 tygodnie temu do rodziny z dwójką dzieci i sunią rezydentką, wraca z adopcji. Powód : warczy i czasami szczeka na dzieci i niekiedy na suczkę. Sytuacje, w których to robi : kiedy siedzi obok dorosłego opiekuna i dziecko próbuje się zbliżyć do rodzica. Kiedy jeszcze ? Gdy na spacerze jakiś pies chce nawiązać kontakt z sunią, Dorex obszczekuje go zajadle i odpędza od niej. Nigdy nikogo nie ugryzł, lecz opiekunowie obawiając się pogryzienia dzieci i suni decydują się go oddać.
Nie chcę oceniać tutaj, czy to odpowiedzialne czy nie zachowanie obecnych właścicieli Dorexa, chcę jedynie pokazać, na czym polega problem.
Wg naszych doświadczeń i opinii behawiorysty sprawa jest jak najbardziej do "przepracowania", szukamy więc dla Dorexa chętnego do zajęcia się tym fajnym psiakiem opiekuna.
Poza tym problemem "psiej zazdrości" Dorex jest wspaniałym przytulasem, co potwierdzają obecni opiekunowie, w domu zachowuje czystość i nie ma lęku separacyjnego, znosi rozstanie z opiekunami. Fajnie chodzi na smyczy i jeździ samochodem, jest inteligentny i pojetny.
Na wszelki wypadek myślimy dla niego jednak o domu bez dzieci.

Mamy też kilka dni na znalezienie DT lub hotelu, bo nie chcemy, żeby wracał do schroniska, które źle znosił.

W razie chęci przygarnięcia Dorexa do DT lub DS proszę o kontakt pod nr

KASIA 603 574 515
ANIA 603 762 594


A tu album i historia Dorexa :
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.346674525387562.90578.113956451992705&type=3


Dorexa dzielą 24 godziny od powrotu do schroniska, pomóżcie, PROSZĘ!

sobota, 26 października 2013

Spacerowa Pani

Dawno nie pisałam, ponieważ w tym czasie nie było spektakularnych zmian w zachowaniu Maszy. Ten okres wyglądał na okres przyswajania wiedzy z okresu skoków i nagłych zmian.

Masza stała się miłośniczką wypraw samochodowych. Oczywiście nie daje mi zapomnieć, że jest lękowym psem. Gdy sięgam po szelki i przymierzam się do założenia ich, to Masza staje się mała i swoją postawą mówi: "co ona mi robi? Znów czegoś strasznego chce!" Po zamknięciu karabińczyka zaczyna radośnie kręcić się i merda ogonem. Gdy otwieram drzwi mieszkania, to słyszę za sobą boksujące psie łapy (niestety pazury nie mają przyczepności na panelach.). Masza wybiega z mieszkania i od razu biegnie do drzwi klatki. Jeśli (nie daj Boże) guzdrzę się przy zamykaniu, Masza wraca do mnie i patrzy z wyrzutem: "Długo jeszcze?" Jak tylko otworzę drzwi od klatki, to z podniesioną głową biegnie w poszukiwaniu samochodu. No i jak tylko otworzę drzwi od auta, to w ciągu sekundy wskakuje i siada na podłodze. Z radością kładzie pysk między przednimi fotelami i spogląda na mnie. To jest urocze. :)

Na każdym spacerze Masza szuka możliwości pogrzebania w piasku. Czyżby była spokrewniono z kretem?






Po wykopaniu dołka nos Maszy wygląda raczej na ryjek niż porządną psią kufę. Psy (tak jak dzieci) dzielą się na czyste i szczęśliwe. :) PS. Dzisiaj Masza została wykąpana, ponieważ dopadła jakąś padlinę i bardzo brzydko pachniała (ok, z ludzkiego punktu widzenia brzydko pachniała.). Z tego powodu na wieczornym spacerze nie udostępniłam jej piaskownicy. Chcę, aby przynajmniej 12 godzin była czystym psem. Przepraszam Maszo!

A teraz odejdę od rycia w piasku i opowiem o trudnej sytuacji, jaką miałyśmy w czwartek wieczorem.

Poszłyśmy na wieczorny spacer. Wszystko zaczęło się normalnie. Masza wybiegła z klatki z podniesionym i merdającym ogonem. Była bez smyszy. Doszłyśmy na plac w naszej okolicy i tam spotkałyśmy pana z dwoma psami: sznaucerem olbrzymem i labradorem. Masza już obrała obronny łuk do minięcia, ale olbrzym był przekonany o słuszności spotkania się z Maszą. Masza skuliła ogon i poczęła ucieczkę krążąc wokół mnie. Właściciel kompletnie nie panował nad olbrzymem. Do orbitalnego biegu podłączył się labrador. Poprosiłam pana, aby złapał psy. Wtedy okazało się, że jest pijany. Masza widząc, że bieganie wokół nas nie przynosi skutku, postanowiła ruszyć w kierunku domu i zniknęła mi za rogiem domu. Zaczęłam iść w kierunku tym samym kierunku. Jeszcze nie doszłam do rogu domu, gdy zobaczyłam wracającego olbrzyma, a za nim ujrzałam łeb Maszy z wysoko postanowionymi uszami, tak jakby zapytała się: "jesteś jeszcze tam?" Pomimo nieciekawej sytuacji, w duchu roześmiałam się na jej widok. Złapałam Maszę na smycz, poszczekałam na pana mówiąc: "skoro nie panuje pan nad psami, to powinien pan trzymać je na smyczy", on też miał coś mi "miłego" do powiedzenia. Poszczekaliśmy na siebie i rozeszliśmy się. Gdy zniknął mi z oczu, spuściłam Maszę ze smyczy i udałyśmy się w drogę powrotną.

Następnego dnia udałam się na spacer pod Cytadelę. Tam spotkałam Panią z sunią jack russell terier (ten krótkonogi). Masza jak zwykle wycofana. Nawet trochę bardziej niż poprzedniego dnia. Od razu pomyślałam, że wczorajsza "przygoda" spowoduje pogorszenie stanu Maszy. Ach ten mój brak wiary w psa. Dołączyła do nas druga Pani z sunią. Obie sunie oddały się zabawie pt. "Złap mnie, jeśli potrafisz". Masza wyglądała za moich pleców (kucałam i dlatego to było możliwe.) i przyglądała się zabawie. Po nieśmiałych drgnięciach w końcu Masza dołączyła do gonitwy. Tak, sama nie mogłam uwierzyć. Masza biegała za suniami. :) Niestety dołączyła do nas Pani z psem jamnikiem i on wystraszył Maszę. A może była po prostu zmęczona? Wszystkie Panie poszły razem z psami na dalsze spacery. Ja byłam pod wrażeniem Maszy. Czy to oznacza koniec lękowych kłopotów? Ależ skąd. Maszowy lęk nie daje za wygraną. Ja jednak jestem uparta. Mam wrażenie, że bardziej niż maszowe strachy. A jeśli pozostaną do końca, to pokocham je, jak Maszę pokochałam. :)

W sobotnie przedpołudnie wybrałam się z Rodzicami, Maszą i Ringo na spacer. W końcu stało się, psy rozpoczęły brykanie poza ogródkiem. Tak oto to wyglądało: https://www.facebook.com/photo.php?v=10202164543264681&l=6232065707756676554 

Muszę to powiedzieć: WIDZĘ ŚWIATŁO W TUNELU!!! Jest nadzieja.

środa, 9 października 2013

Masza i zwierzaki

Czy uwierzycie, że to zdjęcie zrobiłam w ostatnim tygodniu? Taka zielona trawa. Masza rozbawiona i szczęśliwa. Szaleje z Ringo. Raz tak zderzyli się, że tylko głośny huk usłyszałam. Wyglądali na zdziwionych. Sądzę, że najzwyczajniej w świecie zabolało ich. :)
 


 W ogóle nie przejmowali się światem. Liczyło się, kto kogo złapie lub podgryzie. Aż miło było patrzeć. :)

Od jakiś paru dni Masza odkryła, że koty uciekają, jak są gonione. Masza ma ciekawą technikę gonienia ich. Masza w podskokach udaje się w kierunku kota, merda ogonem (właściwie to ogon przejmuje funkcję śmigła) i wszystko to w kompletnej ciszy. To nie wygląda na chęć pożarcia kota, lecz na radość z wypatrzenia kotka. W podobny sposób Masza reaguje na wiewiórki. Biegnie do nich z tą niesamowitą gracją i rozbawieniem. :)

Od dzisiaj "zamieszkał" z nami jeż. Jeż już stracił jedno oko. Stracił też trochę trochę trzewi. Jest obklejony kłakami i nitkami z rozszarpywanych na strzępy ręczników (to kolejne ofiary Maszy.). Na pierwszy rzut oka nie wygląda, aby był "zmęczony" atencją Maszy. Jestem ciekawa, ile czasu Masza będzie potrzebowała na ostateczne rozerwanie jeża. Wiem jedno, Masza po parunastu minutach walki pada zmęczona i zasypia. Efekt osiągnięty! Pies jest zmęczony.

A oto biedny molestowany jeżyk, który schował się w rogu legowiska Maszy. Czyżby pod latarnią było najciemniej?
 
Teraz Masza nawet nie ma sił na przytulanie się, jakie zafundowała mi parę dni temu.
Nie pozostało mi nic innego tylko sama położyć się spać, bo jutro czeka mnie pracowity dzień.

wtorek, 8 października 2013

Film dla odmiany

Tym razem zamieszczam film na facebooku, bo nie wiem, co dzieje się z bloggerem. Oczywiście nie przeczytałam instrukcji. :)

Masza przeżywa chwile zapomnienia na spacerach.

https://www.facebook.com/photo.php?v=10202043261432711&l=2825058390042869442

Miłego oglądania. :)

czwartek, 3 października 2013

Psotnica

Mam ogłoszenie dla wszystkich zainteresowanych.

Od dwóch nocy mam popisy możliwości maszowego głosu. Tak, tak. W nocy Masza informuje mnie o wieczornych schadzkach pod naszym oknem. Oczywiście, ja nic z tego sobie nie robię i spałabym spokojnie, ale Masza uznaje, że koniecznie trzeba mnie o tym poinformować. Na pewno nie tylko mnie. Sąsiedzi też wiedzą o wieczornych spotkaniach Polaków.

To jednak nie koniec wieczornych wystąpień Maszy. Wczoraj Masza ok. 3 nad ranem obudziła mnie, tym razem nie szczekała, tylko biegała z jednego do drugiego pokoju. Pamiętając zachowanie Astry (owczarka niemieckiego) od razu pomyślałam: "ona chce wyjść na spacer." Masza była zachwycona moimi ruchami. Ubrałam się, wyszłyśmy na spacer, ja nie byłam skora do zabawy, ponieważ nie chciałam rozbudzić się. Wróciłyśmy do domu i wtuliłam się w łóżko.

Tej nocy sytuacja powtórzyła się. Masza o 3 nad ranem znów dała popis biegania z pokoju do pokoju. Przyniosła sobie do posłania mój but, potem pokrowiec na oparcie fotela, a na koniec zaczęła gryźć swój ręcznik (uff). Myślałam, że chce wyjść na spacer, ale to nie było w jej głowie. Masza chciała powtórki wieczornej zabawy. Już wie, że wyciągając moje buty i inne zakazane przedmioty zwróci na siebie uwagę. No cóż. Stanowczo zabrałam swój but i pokrowiec na oparcie fotela odłożyłam na miejsce. Postaram wyciszyć ją i zasnęłam. Dziś rano but i pokrowiec były na miejscu.

Jak mam złościć się na tego psotnika?

Myślicie, że w czasie spaceru nie bawię się z Maszą. Oto dowód na jej uwielbienie dla piasku: kocha szaleństwa na piasku. Muszę zaznaczyć, że piasek nie może być zaśmiecony liśćmi czy innymi śmieciami. Wszystko zaczyna się od kopania malutkiego dołeczka:
Potem przychodzi czas na dogłębne sprawdzenie jakości piasku:

Po zaakceptowaniu jakości przechodzimy do fazy szaleńczych młynków między zabawkami. Jest Super! Ja trenuję kondycję, już niedługo będę mogła startować w zawodach plażowej siatkówki. Nogi będę miała jak stal. Dlaczego? Przecież Masza sama nie będzie biegała. To proste. :) Masza natomiast dziwi się, dlaczego tak szybko kończy się bieganina. Czasem przechodzące psy i ludzie przyczyniają się do przerwania zabawy, ale co poszaleje to jej. :)

Dlaczego nie mam zdjęć z młynków na piasku. Nie mam tak dobrego aparatu. :)