Masza

Masza

wtorek, 15 kwietnia 2014

Złodziej

Dzisiaj pozostawiłam Maszę na parę godzin samą. Zdziwicie się, dlaczego o tym piszę - przecież to nic nadzwyczajnego, macie rację, ale...

Gdy wróciłam do domu Masza przywitała się ze mną, ale z drobnym opóźnieniem. Po rytualnym powitaniu - z pewną dozą nieśmiałości - zobaczyłam otwarte drzwi do szafki, w której trzymam przysmaki i karmę dla Maszy.
Zdziwiłam się, że były tak szeroko otwarte. Zawsze zostawiam uchylone, ale nie aż tak. Pomyślałam, że musiałam tak zostawić.

Masza położyła się w swoim legowisku. Nie zwróciłam na nią uwagi, gdyż kręciłam się po mieszkaniu, ponieważ szybko musiałyśmy wyjechać.

No i stało się. Zapytałam się Maszy, czy jedzie ze mną. Ona w ogóle nie zareagowała, tylko przywarła do łóżka. Gdy schyliłam się, to wreszcie zobaczyłam, co schowła pod sobą.
No i wszystko stało się jasne. W woreczku było około 15 kurzych łapek. MNIAM! Masza ma nową profesję - kradzież.

Tylko roześmiałam się. Jednak kara będzie - tak prędko nie kupię kurzych łapek w takiej ilości. Tylko ona tego nie zrozumie. :(

Przyjechałam do Rodziców. Masza przywitała się z Ringo. Ja usiadłam w kuchni do pisania tego wpisu. Masza jak zwykle poszła położyć się za moim krzesłem. Ringo na chwilę nas puścił. Po chwili Masza po cichu, na paluszkach wychodziła z kuchni, gdy coś zobaczyłam w pysku Maszy. Jak tylko powiedziałam: "Masza!", ona wypluła to coś. To stuknęło o podłogę. Masza spojrzała na mnie mówiąc: "Ja nie wiem, jak to znalazło się w moim pysku?". To co wypadło z pyska Maszy, to była bułka, która suszyła się na grzejniku. ;)

Teraz czaruje i wiem, że nadal myśli o tej bułce. :)

Mój kochany złodziej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz