Masza

Masza

wtorek, 17 września 2013

Moje obserwacje

To już drugi dzień za nami. Coraz więcej dzieje się. Pokonujemy kolejne schody i kolejne przeszkody do normalnego życia. :)

Dzisiaj wyruszyłyśmy na bardzo daleki spacer, doszłyśmy aż pod mury Cytadeli. To nie było łatwe, ponieważ na Maszę czyhali mężczyźni, dzieci wychodzące ze szkoły, małe ciężarówki, a na koniec przy podejściu na górę zaciekawiona sunia.

Muszę przyznać, że źle zatytułowałam blogga, więc jeśli jest taka możliwość, to zrobię to. Masza nie jest lękliwa, tylko kompletnie nie zna świata. Ona na spacerach co jakiś czas staje i nasłuchuje. Nie ucieka przed nadjeżdżającymi samochodami. Dla niej nowością są ścieżki wysypane kamieniami, głęboka kałuża, a sądzę, że nawet trawa mogła być czymś nowym dla niej. Teraz ona uczy się świata. Jednego nie musi uczyć się. Wie, co robi się ze zdechłymi żabami i innymi żyjątkami, które przeszły na inny świat. Czy chce tarzać się? Tak. Masza jest psem tarzającym się. No cóż będę musiała to pokochać.

Niestety boi się ludzi, a przede wszystkim mężczyzn. Wszelkie nagłe ruchy ludzi powodują u niej niepokój. Wiem jednak, że poradzi sobie z tym. Tylko potrzeba czasu.

Jest jedno pomieszczenie w mieszkaniu, które coraz bardziej wychodzi na prowadzenie: kuchnia, kiedy ja tam jestem. Nie muszę tłumaczyć dlaczego. Bardzo chętnie towarzyszy w gotowaniu, zmywaniu i moim kręceniu się po kuchni. Oczywiście przestraszy się proforma, ale zaraz rozbawiona wpada z pytaniem: "dostanę coś do jedzenia."

Teraz już czas na sen, co dość dosadnie sugeruje mi Masza.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz