Masza

Masza

poniedziałek, 16 września 2013

Poranek - przerażające, ruszające się panele w przedpokoju

Dzisiaj obudziłam się i Masza nie zaskoczyła mnie. Słyszałam ją zza nóg łóżka. Niestety to miejsce wybrała na swoją budę. Czuje się tam bezpiecznie. W końcu będę musiała zlikwidować jej tę kryjówkę, ale nie teraz.

Wstałam stosunkowo późno, ponieważ była godzina 9.00. Stwierdziłam, że po wczorajszym wysiłku Masza musi być okropnie głodna i spragniona. Nasypałam do miski jedzenie i zobaczyłam wystającą zza progu głowę z postawionymi uszami. Tak bardzo merdała ogonem, że całe ciało falowało. Pomyślałam: "jest dobrze, zaraz wyjdzie z boksu i przyjdzie zjeść."

Nic takiego nie wydarzyło się. Ona stała, merdała nerwowo ogonem, popiskiwała, wyciągała się, spoglądała na lustro (a tam. O Boże! Drugi pies!). Jak już postawiła nogę do przedpokoju i lustro jej nie przestraszyło, to zdenerwowała się ruszającą i skrzypiącą podłogą. O mamo! Ile tu jest przeszkód, a w przedpokoju stoją miski!

Po dwóch godzinach postanowiłam przejść do czynów bardziej konkretnych. Wyciągnęłam ją z pokoju. Zamknęłam drzwi do boksu i tak ją zostawiłam. Sama położyłam się na przeciwległym końcu przedpokoju i leżałam. Pies stał jak posąg. W końcu postanowiła ruszyć delikatnie jak tylko dało się łapą, ale na razie tylko jedną. Przeżyła. Przyszła kolej na kolejne łapy aż w końcu usiadła i zaczęła ciężko dyszeć. No nie, tego mi brakowało, aby zwymiotowała. Wstałam, zabrałam miski do kuchni i zabrałam się do zrobienia sobie śniadania.

Masza była już chyba tak spragniona, że postanowiła wejść do kuchni. Wzięła łyk wody i zaczęła obwąchiwać kuchnię. Poczuła jajko. Tak, tak. JAJKO! Podałam jej do obwąchania i ... spróbowała. Nie czekałam długo. wrzuciłam jajko do miski. To była pokusa. Nic nie mogła zrobić oprócz zjedzenia całej miski. :) HURA!

Coraz bardziej przekonuję się, że Masza ma potencjał, gdyż już postawiła dwie łapy na szafce przy oknie. Strach przed nieznanym wstrzymuje ją, ale ja tak łatwo nie poddaję się. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz