Dzisiaj nad ranem był przełom w spacerowaniu. Pod murami Cytadeli Masza poczuła się rozluźniona. Lekko, z dużą dozą nieśmiałości, unosi ogon. Prawdopodobnie mało psów tam trafia i stąd jej dobre samopoczucie. :)
Nie wiem, dlaczego nadal boi się samego wyjścia na spacer. Może potrzeba czasu? Teraz przeszłam na technikę przekupstwa. Po spacerze dostaje trochę mniej niż 1/3 dziennej porcji jedzenia, aby nauczyła się, że po spacerze będzie fajnie i warto pójść, aby zjeść. :) W końcu "przez żołądek do serca." Zobaczę, czy to pomoże.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz